ELEFANTEN

Spokojny wieczór w wiosce murzińskiej. Słońce zachodzi, ptaszki śpiewają, sratatata. Całe stado murzinów zebrało się jak co wieczór przy 14 calowym czarno-białym TV (murzini zajumali go misjonarzowi z sąsiedniej wioski i podrzucili mu stary 10 calowy z dopiskiem Mery Hristmas, a że są sprytni jak mało kto to zabrali jego 14 calowy jako prezent dla siebie). Tego wieczora puszczany był największy afrykański hit - Bambo: Pierwsza krew - dramat wojenny, główny bohater właśnie pizgał płonącymi strzałami w lwa. Radosną rozrywkę przerwał jednak słoń, który wbił na chama do świetlicy. Bum, srum, przebiegł przez świetlicę niszcząc przy okazji telewizor i rozdeptując dwóch mało ważnych murzinów. Jakiś murzin przybiegł do świetlicy.
- Te, nie widzieliście tu słonia?
- No ywrek nie, żadnego. Sami żeśmy zajebali tych dwóch tam i co gorsza sami rozjebaliśmy TV i świetlicę!
- Aha, to ja pójdę poszukam nad rzeką.
Nie zdążył dokończyć zdania, kiedy Ubaka, brat Umaki zaczął go prać po pysku doprawiając z partyzanta.
- Spokój - przerwał szaman, który wpadł do świetlicy przerywając brutalne podniecenie Ubaki - Co się stało się?
Z rozjebanego krzesła firmy Ikea wstał Mukaka
- Otóż opowiadam. Wpadł słoń, rozjebał nam świetlicę i TV...
- TV, ywrek? Ywrek! Ywrek wasza mać!
- Czekaj szamanie, za tym słoniem biegł Rukaka, to jego wina!
- Rukako, czy to prawda? - odrzekł szaman
- No niby ta.
- No to mi powiedz brudasie skąd my weźmiemy nowy TV!
- TV to nie wiem. Ale wiem że ty masz w swoim namiocie prywatnego laptopa!
W rozjebanej świetlicy zawrzało. Jedni murzini wrzeszczeli, inni przeklinali pod nosem a inni dłubali w nosie.
- Ma laptopa a nam nie powiedział - krzyczeli
- I to nowiuśkiego, od Denzela! - podsycał gniew Rukaka
- Dawaj laptopa, czarnuchu! My mamy tylko starego kompa 166Mhz i jebany czarno-biały TV! Chcemy oglądać przygody Bambo w kolorze! I grać w fajniejsze gierki! - podnosiły się wrzaski
- Mordy. Słuchajcie co do was mówi szaman - powiedział szaman - dałbym temu gnojowi karę na TV, ale nie ma TV. A laptopa wam nie dam bo jest mój i chuj.
- Ywrek! Jebany pasożyt! - krzyczeli murzini
- Cicho tam. Macie szczęście, że mam prywatnego laptopa. Zamiast grać w jakieś jebane gierki czy oglądać Bambo, znalazłem na o2.pl sposób na zarabianie kasy.
- Jakieś czary?
- Blisko. Zdobędziemy dla wioski dofinansowanie unijne.
Z nierozjebanego krzesła firmy Ikea wstał wódz.
- A co to jest takiego?
- No to jest takie coś, że my pokazujemy jaka nasza wioska jest zajebista, a oni dają nam kasy żeby była jeszcze zajebistsza.
- Ale musi być w tym jakiś haczyk!
- No jest. Musimy pozwolić żeby przez jakiś czas pobyły tu jakieś białasy.
Na świetlicy podniósł się wrzask. Pamiętali oni co się działo gdy ostatnim razem widzieli białych murzynów. Ale czego się nie robi by oglądać TV! I to może nawet na kolorowym telewizorze! Murzini postanowili przygotować wioskę na przybycie białasów z Unii. Nikomu nie chciało się naprawiać świetlicy to ją rozdupcyli całkowicie i namalowali na glebie boisko do piłki nożnej żeby pokazać, że dbają o rozwój sportu.
- Pamiętajcie ino żeby gdzieś schować naszą elektrownię z jeńców, może dadzą nam gratis jakieś wiatraki czy coś! - powiedział szaman
Murzini byli zawiedzeni. Przecież energia elektryczna z torturowania jeńców to była tradycja.
- Aha, martwe niemowlaki wyrzućcie do rzeki, jak zobaczą co my tu robimy to nas wyślą do Guantanamo.
Tego było za wiele! Nie dość,że kazał im schować elektrownię to jeszcze najgroźniejszą broń (-15 do morale) kazał wyrzucić! Nie wiedzieli co to jest Guantanamo, ale brzmiało to dla nich strasznie. Jeden murzin już chciał zasadzić szamanowi lepa w ryj ale reszta go powstrzymała. Każdy dzień zamiast na zabawie i polowaniu upływał na szykowaniu wioski na przybycie białasów.
Nagle na niebie zjawił się helikopter.
-Ywrek! To znowu ten rudobrody naywrekacz!
-Nah, on już tu nie wróci.
Helikopter wylądował i wysiadło z niego dwóch białasów. Jeden stary białas w garniturze, a za nim Czak Norris. Murzini ze strachu byli bardziej bladzi niż białasy. Wystąpił szaman.
- Te, rudy, myślałem, że już tu nie wrócisz! W RPA za mało płacili, Czak?
- No, tera robię jako ochroniarz w UE. Jestem tym razem w pokojowych zamiarach więc was nie zmiażdżę - odrzekł Czak
- Witajcie drodzy murzyni. Nazywam się Andrzej Lepper i jestem specjalistą unijnym od dofinansowania gmin. - powiedział starszy białas
Andrzej wzbudził sympatię murzinów, był prawie tak ciemny na twarzy jak oni. Szaman oprowadził białasów po wiosce, pokazał chałupy, baobaby, świątynię pradawnego bóstwa i nowo wybudowane boisko piłkarskie. Andrzej zobaczył pod jedną z chałup kompa, więc z radością chciał wejść na redtube, ale jak dowiedział się, że uruchamia się go pół godziny to dał se spokój. Czas miło płynął, po tygodniu wesołego urlopu w wiosce białasy wsiadali już do helikoptera.
- Było fajnie koledzy, ale niestety nie mogę dać wam dofinansowania - powiedział Andrzej
- No ywrek, ale czemu? - zdziwił się szaman
- Sremu czarnuchu. Dajemy tylko ludziom z Europy. Ale dzięki za miły pobyt.
Czak zarechotał i odlecieli. Szaman był wstrząśnięty i zdenerwowany. Jak mógł nie wiedzieć! Myślał, co powiedzieć swoim współtowarzyszom.
- Szamanie, czemu on nam nie dał kasy? Miała być kasa!
- Hmm...bo nienawidzi czarnych! Oni tam wszyscy nienawidzą czarnych! - wymyślił na szybko szaman
- A to zajebani rasiści! To skąd my weźmiemy teraz nowy TV?
Murzini nie wiadomo skąd skombinowali włócznie, zapalone pochodnie i zbliżali się do szamana.
- Pff. Kupię wam na allegro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz